wtorek, 4 września 2012

ROZDZIAŁ 2.


- Jestem! – krzyknęła
- Ciocia Malta! – usłyszała, a po chwili zobaczyła biegnącego do niej małego chłopca
- Kubuś! A co ty tu robisz? Przyjechałeś ze mną świętować? – wzięła chłopca na ręce. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, by dowiedzieć się, że przerwała mu w zajadaniu się czekoladą.
- Tak, bo psijechałem do babci i dziadka, a mamusia powiedziała, zie dzisiaj jeśt twoje święto – odpowiedział malec, nie bardzo jeszcze radząc sobie z poprawną wymową.
            Marta z Kubusiem na rękach wkroczyli do salonu. Tam czekała na nią cała rodzina: rodzice, siostra z mężem, dziadkowie ze strony mamy, a nawet babcia Basia, która przyjechała z Bełchatowa. Marta przywitała się ze wszystkimi, odbierając gratulacje i pokazując każdemu swoje świadectwo. Potem wszyscy zasiedli do obiadu. Pani Anna przygotowała swoją specjalność – kurczaka curry. Posiłek przebiegał w miłej atmosferze, Marta opowiadała rodzicom o rozdaniu świadectw, o tym jak martwiła się matematyką Karoliny i o rozmowach ze znajomymi, które toczyły się na piwie. Dźwięk telefonu oznajmił jej, że dostała smsa. Spojrzała na telefon i uśmiechnęła się szeroko: „Gratulacje Mała! Wiedziałem, że ich rozłożysz na łopatki! No to teraz czekamy na listy przyjętych na tą Twoją historię, obstawiam pierwszą dziesiątkę :D Pamiętaj, szykuj się na weselicho, K.” No tak, Karolina na pewno pochwaliła się i jej wynikami. Po chwili namysłu odpisała: „Dzięki, ale nie ma się czym chwalić. Teraz Twoja kolej – rozłóż na łopatki Argentyńczyków ;) M.”
- Może w sobotę pojedziemy do Wrocławia? – powiedziała Marta – potrzebuję sukienki na wesele Arka. Myślę, że tam chociażby w Arkadach będzie większy wybór i na pewno będą tańsze – Marta spojrzała znacząco na swoją siostrę.
- W sumie czemu nie? W Arkadach jeszcze nie byłam. To zostawimy chłopaków rodzicom i niech sobie we czwórkę znajdą zajęcie – odpowiedziała Joanna – A właśnie Marta, z kim idziesz na to wesele?
- Z nikim. To znaczy z Krzyśkiem, bo on też nikogo nie zabiera.
- Z Krzyśkiem? Przecież on ma być świadkiem, chyba będzie miał inne obowiązki na głowie?
- No i co w związku? Świadkową będzie Magda Szymańska, przyjaciółka Agi, która będzie z mężem. A Karolina z kolei będzie z Maćkiem, więc chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żebym poszła z Krzyśkiem? Przynajmniej mam pewność, że będę się dobrze bawić.
            Po skończonym obiedzie wszyscy wyszli do ogrodu, napawając się słońcem i jednym z pierwszych w tym roku tak upalnym dniem. Chociaż był już 30. czerwca, ładna pogoda sprawiała wrażenie, jakby w ogóle nie miała zamiaru ich odwiedzić. Dopiero od kilku dni było naprawdę ciepło, dlatego zgodnie z przewidywaniami Marty i Karoliny punktualnie o 19 państwo Ignaczakowie zjawili się u sąsiadów, by wspólnie oblać sukces dziewczyn. Przyszedł również Maciek, który pozaliczał już wszystkie egzaminy na studiach i przyjechał do Wałbrzycha na wakacje. Wspólnie dogadywali się co do przeprowadzki dziewczyn i wspólnych wakacji. Maciek wynajmował z kolegami 3-pokojowe mieszkanie na Bielanach, ale koledzy pokończyli studia i 2 pokoje od sierpnia były wolne. Dlatego Marta za namową przyjaciółki postanowiła nie szukać w ciemno, zarówno mieszkania, jak i współlokatorów, tylko wprowadzić się do Maćka. Do ogrodu dobiegł dźwięk telefonu Marty. Czym prędzej wbiegła do domu i spojrzała na wyświetlacz. Standardowo sms od Krzyśka: „Jesteśmy po treningu, wieczorem mamy siłownię. Jak chcesz, to wskocz na Skype, K.”. Marta wzięła laptopa i poszła na górę do swojego pokoju. Zalogowała się na Skype, by nawiązać połączenie z przyjacielem.
- No hej Mała! – radość w głosie Krzyśka zawsze sprawiała, że na twarzy Marty pojawiał się uśmiech – jak tam ci leci?
- Dobrze, właśnie siedzimy z twoimi na grillu, przyjechała Asia z Marcinem i młodym, Maciek też wpadł. Rozmawiamy o przeprowadzce i wakacjach. A ty jak tam?
- No tak, nasi staruszkowie nie przepuściliby kolejnej okazji do wspólnego spotkania. U mnie do przodu, jesteśmy po ciężkim treningu, ale nie dajemy się Raulowi. Arek jak zwykle zaszył się gdzieś i nabija rachunki gadając z Agą. To mów, jak tam z tą maturą, bo wiem tylko, że z historii ładnie ci poszło.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę z tej historii! - Marta opowiedziała Krzyśkowi o odbieraniu świadectw, wyjeździe do Jastrzębiej i sierpniowej przeprowadzce do Maćka. Wspomniała również o planach na sobotnie zakupy we Wrocławiu – także mam nadzieję, że Asia pomoże mi coś wybrać. Poczekaj, bo ktoś się do mnie dobija. Proszę! – rzuciła w przestrzeń – No tak, twoja siostrzyczka i szwagier się za mną stęsknili.
- Przyszliśmy sprawdzić, gdzie zniknęłaś, ale mogłam się domyślić, że chodzi o mojego brata. Ładnie to tak zostawiać gości? – roześmiała się Karolina – dobra, to gadajcie sobie, wracamy na dół – dodała, po czym oboje wyszli.
            Marta porozmawiała z przyjacielem i po około godzinie zeszła na dół. Dziadkowie właśnie wychodzili, zabierając ze sobą babcię Basię. Kubuś po całym dniu był przemęczony i marudny, więc ciocie „Kalola” i „Malta” postanowiły położyć go spać, żeby Asia z Marcinem mogli posiedzieć i porozmawiać z rodzicami. Ignaczakowie też zbierali się do domu. Karolina pożegnała się z Maćkiem i dołączyła do Marty i Kubusia. Poczytały chłopcu książkę o jego ulubionym „imienniku” – Kubusiu Puchatku, a gdy mały zasnął, Karolina również wróciła do domu. Marta postanowiła nadrobić czas ze swoją siostrą, więc zaciągnęła Asię do pokoju, gdzie rozmawiały prawie do rana.
             Piątek upłynął Walawskim w rodzinnej atmosferze. W końcu nie codziennie zdarza się, by wszyscy byli w komplecie. Spacerowali po Wałbrzychu, Marta dała się namówić Kubusiowi na wesołe miasteczko, a potem Kubuś Marcie na ich ulubioną watę cukrową. Wieczorem wszyscy udali się do Ignaczaków, by obejrzeć mecz z Argentyną. Polacy wygrali trzy sety, kolejno do 21, 19 i 20, i dzięki temu ich pozycja na pierwszym miejscu w grupie była coraz pewniejsza.
            W sobotę wczesnym rankiem Marta z Asią zapakowały się do samochodu Sławskich i ruszyły w drogę do Wrocławia. W Arkadach były po niecałych dwóch godzinach i od razu rozpoczęły poszukiwania stroju dla Marty. Po kolejnych przymiarkach w każdym sklepie, zdecydowały się na czarną bombkę do kolan z szerokim czerwonym pasem materiału pod biustem, wiązanym z tyłu na kokardę. Do tego dobrały szpilki w kolorze wstążki. Następnie poszły na obiad do jednej z arkadowych restauracji oraz do sklepu z zabawkami, by kupić coś Kubusiowi. Zdecydowały się na Tygryska, którego małemu brakowało w kolekcji przytulanek ze Stumilowego Lasu. Po powrocie późnym popołudniem Kubuś koniecznie chciał jeszcze raz iść na karuzelę. Na szczęście dla Marty udało się go przekonać prezentem, jaki przywiozły mu z Asią z Wrocławia. Będąc już w łóżku Marta napisała smsa: „Sukienka kupiona. Jutro czekam na powtórkę z piątku :) Trzymam kciuki, na pewno wszyscy będziemy Was oglądać. M.”. Na odpowiedź nie musiała czekać długo: „Mam nadzieję, że nie przyćmisz Agi :D staramy się, ale wiesz, jak to bywa w sporcie. Robimy wszystko, co w naszej mocy, apetyt na zwycięstwo jest ogromny. K.”
            Jak to w wakacje dni mijały, jak z bicza strzelił i ani się wszyscy obejrzeli, Marta razem z państwem Ignaczak i Maćkiem siedziała już w samochodzie w drodze do Częstochowy na ślub Arka i Agi. W międzyczasie Polacy wygrali kolejny mecz z Argentyną i pewnie zakwalifikowali się do Final Four. Końcowy etap Ligi Światowej odbywał się w Belgradzie, jednak tam Polacy nie mieli już tyle szczęścia. O ile w meczu o rozstawienie wygrali z Kubą 3:2, o tyle w półfinale w meczu z Serbią i Czarnogórą przegrali w tie-breaku pomimo początkowego prowadzenia w setach 2:0. Sprawdziło się stare siatkarskie porzekadło „jak nie wygrywasz 3:0, przegrywasz 2:3”. Mecz o 3. miejsce z Kubą był bardzo zacięty, jednak w tie-breaku, zabrakło odrobiny szczęścia i stosunkiem 13:15 Polacy przegrali, zajmując tym samym 4. miejsce w Lidze Światowej. Wygrała Brazylia, po raz 5. w historii tego turnieju. Gorycz porażki była ciężka do przełknięcia, jednak starano się jak najszybciej o niej zapomnieć, by w dniach 15-17 lipca w Rzeszowie zapewnić sobie awans na Mistrzostwa Świata 2006. Tam nasza reprezentacja przegrała tylko z Rosją, a więc przyszłoroczny turniej w Japonii odbędzie się z ich udziałem. Marta z Karoliną natomiast bez problemu dostały się na wymarzone studia, tak więc mieszkanie w Warszawie było już bardzo realistyczne, wystarczyło „tylko” przewieźć rzeczy do mieszkania Maćka.

* * *
No i mamy 2. rozdział. Od następnego zacznie się trochę więcej dziać, obiecuję :) Zapraszam do czytania, konstruktywna krytyka mile widziana. Pozdrawiam serdecznie, niecodzienna.

2 komentarze:

  1. Super rozdział trzymam cię za słowo chce żeby się akcja rozwijała :) . Dobra lecę wkuwać Chemię -,- . Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota .

    OdpowiedzUsuń
  2. Super 😃 niesamowicie wciąga 😊

    OdpowiedzUsuń