-
Jestem! – krzyknęła
-
Ciocia Malta! – usłyszała, a po chwili zobaczyła biegnącego do niej małego
chłopca
-
Kubuś! A co ty tu robisz? Przyjechałeś ze mną świętować? – wzięła chłopca na
ręce. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, by dowiedzieć się, że przerwała mu w
zajadaniu się czekoladą.
-
Tak, bo psijechałem do babci i dziadka, a mamusia powiedziała, zie dzisiaj jeśt
twoje święto – odpowiedział malec, nie bardzo jeszcze radząc sobie z poprawną
wymową.
Marta z Kubusiem na rękach wkroczyli
do salonu. Tam czekała na nią cała rodzina: rodzice, siostra z mężem,
dziadkowie ze strony mamy, a nawet babcia Basia, która przyjechała z
Bełchatowa. Marta przywitała się ze wszystkimi, odbierając gratulacje i
pokazując każdemu swoje świadectwo. Potem wszyscy zasiedli do obiadu. Pani Anna
przygotowała swoją specjalność – kurczaka curry. Posiłek przebiegał w miłej
atmosferze, Marta opowiadała rodzicom o rozdaniu świadectw, o tym jak martwiła się
matematyką Karoliny i o rozmowach ze znajomymi, które toczyły się na
piwie. Dźwięk telefonu oznajmił jej, że dostała smsa. Spojrzała na telefon i
uśmiechnęła się szeroko: „Gratulacje Mała! Wiedziałem, że ich rozłożysz na
łopatki! No to teraz czekamy na listy przyjętych na tą Twoją historię,
obstawiam pierwszą dziesiątkę :D Pamiętaj, szykuj się na weselicho, K.” No tak,
Karolina na pewno pochwaliła się i jej wynikami. Po chwili namysłu odpisała:
„Dzięki, ale nie ma się czym chwalić. Teraz Twoja kolej – rozłóż na łopatki
Argentyńczyków ;) M.”
-
Może w sobotę pojedziemy do Wrocławia? – powiedziała Marta – potrzebuję sukienki
na wesele Arka. Myślę, że tam chociażby w Arkadach będzie większy wybór i na
pewno będą tańsze – Marta spojrzała znacząco na swoją siostrę.
-
W sumie czemu nie? W Arkadach jeszcze nie byłam. To zostawimy chłopaków
rodzicom i niech sobie we czwórkę znajdą zajęcie – odpowiedziała Joanna – A
właśnie Marta, z kim idziesz na to wesele?
-
Z nikim. To znaczy z Krzyśkiem, bo on też nikogo nie zabiera.
-
Z Krzyśkiem? Przecież on ma być świadkiem, chyba będzie miał inne obowiązki na
głowie?
-
No i co w związku? Świadkową będzie Magda Szymańska, przyjaciółka Agi, która
będzie z mężem. A Karolina z kolei będzie z Maćkiem, więc chyba nic nie
stoi na przeszkodzie, żebym poszła z Krzyśkiem? Przynajmniej mam pewność,
że będę się dobrze bawić.
Po skończonym obiedzie wszyscy
wyszli do ogrodu, napawając się słońcem i jednym z pierwszych w tym roku
tak upalnym dniem. Chociaż był już 30. czerwca, ładna pogoda sprawiała
wrażenie, jakby w ogóle nie miała zamiaru ich odwiedzić. Dopiero od kilku dni
było naprawdę ciepło, dlatego zgodnie z przewidywaniami Marty i Karoliny punktualnie
o 19 państwo Ignaczakowie zjawili się u sąsiadów, by wspólnie oblać sukces
dziewczyn. Przyszedł również Maciek, który pozaliczał już wszystkie egzaminy na
studiach i przyjechał do Wałbrzycha na wakacje. Wspólnie dogadywali się co do
przeprowadzki dziewczyn i wspólnych wakacji. Maciek wynajmował z kolegami
3-pokojowe mieszkanie na Bielanach, ale koledzy pokończyli studia i 2 pokoje od
sierpnia były wolne. Dlatego Marta za namową przyjaciółki postanowiła nie
szukać w ciemno, zarówno mieszkania, jak i współlokatorów, tylko
wprowadzić się do Maćka. Do ogrodu dobiegł dźwięk telefonu Marty. Czym prędzej
wbiegła do domu i spojrzała na wyświetlacz. Standardowo sms od Krzyśka:
„Jesteśmy po treningu, wieczorem mamy siłownię. Jak chcesz, to wskocz na Skype,
K.”. Marta wzięła laptopa i poszła na górę do swojego pokoju. Zalogowała
się na Skype, by nawiązać połączenie z przyjacielem.
-
No hej Mała! – radość w głosie Krzyśka zawsze sprawiała, że na twarzy Marty
pojawiał się uśmiech – jak tam ci leci?
-
Dobrze, właśnie siedzimy z twoimi na grillu, przyjechała Asia z Marcinem i
młodym, Maciek też wpadł. Rozmawiamy o przeprowadzce i wakacjach. A ty jak tam?
-
No tak, nasi staruszkowie nie przepuściliby kolejnej okazji do wspólnego
spotkania. U mnie do przodu, jesteśmy po ciężkim treningu, ale nie dajemy się
Raulowi. Arek jak zwykle zaszył się gdzieś i nabija rachunki gadając z
Agą. To mów, jak tam z tą maturą, bo wiem tylko, że z historii ładnie ci
poszło.
-
Nawet nie wiesz jak się cieszę z tej historii! - Marta opowiedziała Krzyśkowi o
odbieraniu świadectw, wyjeździe do Jastrzębiej i sierpniowej przeprowadzce
do Maćka. Wspomniała również o planach na sobotnie zakupy we Wrocławiu – także
mam nadzieję, że Asia pomoże mi coś wybrać. Poczekaj, bo ktoś się do mnie
dobija. Proszę! – rzuciła w przestrzeń – No tak, twoja siostrzyczka i szwagier
się za mną stęsknili.
-
Przyszliśmy sprawdzić, gdzie zniknęłaś, ale mogłam się domyślić, że chodzi o mojego
brata. Ładnie to tak zostawiać gości? – roześmiała się Karolina – dobra, to
gadajcie sobie, wracamy na dół – dodała, po czym oboje wyszli.
Marta porozmawiała z przyjacielem i
po około godzinie zeszła na dół. Dziadkowie właśnie wychodzili, zabierając ze
sobą babcię Basię. Kubuś po całym dniu był przemęczony i marudny, więc ciocie
„Kalola” i „Malta” postanowiły położyć go spać, żeby Asia z Marcinem mogli
posiedzieć i porozmawiać z rodzicami. Ignaczakowie też zbierali się do
domu. Karolina pożegnała się z Maćkiem i dołączyła do Marty i Kubusia.
Poczytały chłopcu książkę o jego ulubionym „imienniku” – Kubusiu Puchatku, a
gdy mały zasnął, Karolina również wróciła do domu. Marta postanowiła nadrobić
czas ze swoją siostrą, więc zaciągnęła Asię do pokoju, gdzie rozmawiały prawie
do rana.
Piątek upłynął Walawskim w rodzinnej
atmosferze. W końcu nie codziennie zdarza się, by wszyscy byli w komplecie.
Spacerowali po Wałbrzychu, Marta dała się namówić Kubusiowi na wesołe
miasteczko, a potem Kubuś Marcie na ich ulubioną watę cukrową. Wieczorem
wszyscy udali się do Ignaczaków, by obejrzeć mecz z Argentyną. Polacy wygrali
trzy sety, kolejno do 21, 19 i 20, i dzięki temu ich pozycja na pierwszym
miejscu w grupie była coraz pewniejsza.
W sobotę wczesnym rankiem Marta z
Asią zapakowały się do samochodu Sławskich i ruszyły w drogę do Wrocławia. W
Arkadach były po niecałych dwóch godzinach i od razu rozpoczęły poszukiwania
stroju dla Marty. Po kolejnych przymiarkach w każdym sklepie, zdecydowały się
na czarną bombkę do kolan z szerokim czerwonym pasem materiału pod biustem,
wiązanym z tyłu na kokardę. Do tego dobrały szpilki w kolorze wstążki.
Następnie poszły na obiad do jednej z arkadowych restauracji oraz do
sklepu z zabawkami, by kupić coś Kubusiowi. Zdecydowały się na Tygryska,
którego małemu brakowało w kolekcji przytulanek ze Stumilowego Lasu. Po
powrocie późnym popołudniem Kubuś koniecznie chciał jeszcze raz iść na
karuzelę. Na szczęście dla Marty udało się go przekonać prezentem, jaki
przywiozły mu z Asią z Wrocławia. Będąc już w łóżku Marta napisała smsa:
„Sukienka kupiona. Jutro czekam na powtórkę z piątku :) Trzymam kciuki, na
pewno wszyscy będziemy Was oglądać. M.”. Na odpowiedź nie musiała czekać długo:
„Mam nadzieję, że nie przyćmisz Agi :D staramy się, ale wiesz, jak to bywa w
sporcie. Robimy wszystko, co w naszej mocy, apetyt na zwycięstwo jest ogromny.
K.”
Jak to w wakacje dni mijały, jak z
bicza strzelił i ani się wszyscy obejrzeli, Marta razem z państwem
Ignaczak i Maćkiem siedziała już w samochodzie w drodze do Częstochowy na ślub
Arka i Agi. W międzyczasie Polacy wygrali kolejny mecz z Argentyną i
pewnie zakwalifikowali się do Final Four. Końcowy etap Ligi Światowej odbywał
się w Belgradzie, jednak tam Polacy nie mieli już tyle szczęścia. O ile w meczu
o rozstawienie wygrali z Kubą 3:2, o tyle w półfinale w meczu z Serbią i Czarnogórą
przegrali w tie-breaku pomimo początkowego prowadzenia w setach 2:0. Sprawdziło
się stare siatkarskie porzekadło „jak nie wygrywasz 3:0, przegrywasz 2:3”. Mecz
o 3. miejsce z Kubą był bardzo zacięty, jednak w tie-breaku, zabrakło odrobiny
szczęścia i stosunkiem 13:15 Polacy przegrali, zajmując tym samym 4. miejsce w
Lidze Światowej. Wygrała Brazylia, po raz 5. w historii tego turnieju. Gorycz
porażki była ciężka do przełknięcia, jednak starano się jak najszybciej o niej
zapomnieć, by w dniach 15-17 lipca w Rzeszowie zapewnić sobie awans na
Mistrzostwa Świata 2006. Tam nasza reprezentacja przegrała tylko z Rosją, a
więc przyszłoroczny turniej w Japonii odbędzie się z ich udziałem. Marta z
Karoliną natomiast bez problemu dostały się na wymarzone studia, tak więc
mieszkanie w Warszawie było już bardzo realistyczne, wystarczyło „tylko”
przewieźć rzeczy do mieszkania Maćka.
* * *
No i mamy 2. rozdział. Od następnego zacznie się trochę więcej dziać, obiecuję :) Zapraszam do czytania, konstruktywna krytyka mile widziana. Pozdrawiam serdecznie, niecodzienna.
Super rozdział trzymam cię za słowo chce żeby się akcja rozwijała :) . Dobra lecę wkuwać Chemię -,- . Pozdrowienia MikaxD bądź Wredota .
OdpowiedzUsuńSuper 😃 niesamowicie wciąga 😊
OdpowiedzUsuń