piątek, 21 września 2012

ROZDZIAŁ 14.


            W sobotę Marta poszła z babcią na zakupy, a o godzinie 15 zgodnie z umową stawiła się u Krzyśka. Jaka była jej radość, gdy drzwi otworzył nie kto inny, jak…
- Aga! – rozradowana Marta rzuciła jej się na szyję – jak się cieszę, że cię widzę!
- Tak, ja też się cieszę, ale zaraz mnie udusisz – zaśmiała się Agnieszka
            Z salonu dobiegły Martę śmiechy przyjaciół. Weszły obie i Walawska przywitała się ze wszystkimi. Aga przywiozła ze sobą również Magdę Szymańską i małą Oliwkę, która śmiejąc się głośno siedziała na plecach Krzyśka, udającego konia.
- Dobra, starczy tego dobrego, wujek musi odpocząć – zażartował Krzysiek, witając się z przyjaciółką i siadając na kanapie. Dziewczynka od razu wpasowała mu się na kolana.
            Marta zajęła się rozmową z Pauliną i Dagmarą, z którymi ostatni raz widziała się jeszcze przed wynikami matur. Dziewczyny zaaferowane były przygotowaniami do ślubów, które były dopiero w początkowym stadium, jednak już dostarczały wielu emocji.
- Ale macie już terminy? – spytała Walawska
- My tak, zdecydowaliśmy się na trzynastego maja – odpowiedziała Dagmara
- E tam – wtrąciła Paulina – w maju nie ma „r”, my myślimy o czerwcu, ale dopiero jak Mariusz wróci z Rzymu, to pojedziemy w któryś weekend do Wielunia, ogarnąć salę i kościół
- Naprawdę wierzysz w te przesądy z „r”? – zaśmiała się Marta – uważam, że jak ludzie są w sobie zakochani, to będą szczęśliwi nawet i bez tej literki w miesiącu. Spójrz na Agę, jak promienieje, a jakoś nie kojarzę, żeby w nazwie „lipiec”…
- Oj, przecież żartuję – przerwała jej Paulina – tak naprawdę to myśleliśmy o maju, ale Daga z Miśkiem byli pierwsi, więc my przerzucimy na czerwiec, jak będą jeszcze terminy. W końcu co za dużo, to niezdrowo, na ilu weselach w ciągu jednego miesiąca można się bawić!
- No i Skra będzie usidlona i zaobrączkowana. No, nie cała, bo ten – wskazała na Krzyśka – to chyba nigdy się nie ustatkuje, do ołtarza pójdzie przy balkoniku jako emeryt! – zażartowała, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem
- Mała, nie przeginaj! – udał obrażonego sam zainteresowany – powiedziałem ci wczoraj, że do trzydziestki się ożenię, inaczej nie nazywam się Ignaczak!
- I tak ci nie wierzę – wypięła mu język
- Chcesz się założyć?! Przegrany wymyśla karę wygranemu – wyciągnął rękę w jej stronę
- Stoi – Marta podała mu rękę i zwróciła się do braci Stelmach – Może któryś z was przeciąć? Tylko wam mogę tu ufać, z babami to lepiej w żadne układy nie wchodzić! – puściła im oczko, na co dziewczyny zareagowały oburzeniem, a siedząca obok Aga dała jej kuksańca
            Zaczął się mecz z Chorwacją. Początkowo Polacy grali trochę nerwowo, niepewnie, jednak z czasem zaczęli pokazywać dobrą siatkówkę. Krzysiek tęsknie patrzył w telewizor. Marta wiedziała, że strasznie chciałby teraz być z chłopakami w Rzymie i żałuje tego, co się stało. I chociaż skrzętnie udawało mu się to ukryć przed resztą, to jednak nie przed nią. Znała go na wylot, każdy gest, każdą minę, każdą reakcję, więc wiedziała, że mimo upływu czasu, przyjaciel cały czas ma w głowie mętlik, związany z „aferą olsztyńską”, jak wydarzenie to nazwały dziennikarskie hieny. Druga sprawa, że nikt zbytnio nie zwracał uwagi na Ignaczaka, każdy zaaferowany był tym, co widać było w telewizji, dopingując naszą reprezentację tak głośno, że Marta miała wrażenie, iż zaraz usłyszą ich we Włoszech. Jednak opłacało się! Polska wygrała swój pierwszy mecz na tegorocznych Mistrzostwach Europy wynikiem 3:0, pokonując Chorwację do 22. w pierwszym, do 19. w drugim i do 21. w trzecim secie. Radości nie było końca, a Marta zaczęła się zastanawiać, jak będzie wyglądać owa radość, jeśli faktycznie siatkarze zdobędą medal.
            Gdy emocje opadły, dziewczyny zaczęły się zbierać. Umówiły się na jutrzejsze oglądanie meczu przeciwko Rosji i postanowiły zrobić sobie babski wieczór w mieszkaniu Pauliny i Mariusza. Mieszkali na tym samym osiedlu, co Krzysiek, kilka bloków dalej. Tak więc Aga, która przyjechała samochodem, podwiozła Martę do babci, by zabrać kilka najpotrzebniejszych rzeczy oraz uprzedzić panią Barbarę, że nie wróci dziś na noc, reszta natomiast udała się do Wlazłych. Wracając od babci dziewczyny wstąpiły do sklepu po zapas wina na wieczór, który jak przeczuwały, przeciągnie się do rana. Gdy dotarły na miejsce, Magda właśnie usypiała Oliwkę, która zmęczona długim dniem, jak i podróżą do Bełchatowa, była coraz bardziej marudna, aż w końcu usnęła. Szymańska zamknęła drzwi do pokoju, zostawiając małej włączoną lampkę na wypadek, gdyby obudziła się w nocy.
            Dziewczyny kończyły właśnie przygotowywać jakieś jedzenie, Paulina wzięła kieliszki i butelkę wina, po czym udały się do salonu i usadowiły na podłodze. Rozmawiały praktycznie o wszystkim: o planach na przyszłość, o studiach Walawskiej i życiu w Warszawie, o wyjeździe Arka i Agi do Włoch, o planach ślubnych Pauliny i Dagmary, o życiu na odległość jaka czekała Magdę i Grześka, a także Martę i Michała. Nie zabrakło również rozmów na temat siatkówki: zarówno o sekcji kobiecej Skry Bełchatów, gdzie grała Drewicz, jak i o reprezentacji, w której grali ich mężczyźni. Wspominały również incydent, który spowodował wykluczenie Krzyśka, Andrzeja i Łukasza z reprezentacji. Wszystkie jednogłośnie uznały, że racja, panowie są sami sobie winni i mają w pewnym sensie nauczkę, jednak nie ma co tego roztrząsać, pozostało czekać do końca roku i liczyć na to, że zostaną powołani do reprezentacji w następnym sezonie.
- W ogóle Marta – odezwała się Paulina chcąc zmienić ten niezbyt przyjemny dla wszystkich temat – ty mieszkasz u babci teraz,  tak? Nie chciałabyś przenieść się do mnie na ten tydzień? Mariusza nie będzie, bo niezależnie od tego, jak im pójdzie na Mistrzostwach, zostaną do finału. A tu co? Magda z Agą jadą w poniedziałek rano, ja mam treningi, to Daga się będzie nudzić sama. Poza tym z tobą zawsze się coś dzieje. Do tego nadrobimy wszystko, co zaległe i w pewnym sensie „na zapas”, w końcu jak już wrócisz do Warszawy, to nie będziemy się tak często widywać. No i dzięki tobie będziemy miały wstęp do Krzyśka na mecze – puściła oczko i zaśmiała się – bo Mariusz opowiadał mi, jaki armagedon potrafią zrobić Stelmachy i Krzysiek, więc ja nie będę tu codziennie sprzątać po ich wyjściu!
- Sama nie wiem, babcia się raczej nie ucieszy… W końcu przyjechałam tu do niej…
- Tak jasne, bo ci uwierzę – ożywiła się Dagmara – wiadomo, że przyjechałaś przede wszystkim do Krzyśka, twoja babcia też sobie z tego zdaje sprawę, wierz mi. Osobiście uważam, że to świetny pomysł! Przynajmniej nie będę zalegać całymi dniami w domu, jak Pauli nie będzie, tylko coś ogarniemy zawsze
- No dobra, pogadam jutro z babcią – widząc radość dziewczyn dodała pospiesznie – ale niczego nie obiecuję, wszystko zależy od niej!
            W końcu widząc, że zaczyna świtać, dziewczyny postanowiły pójść spać. Nazajutrz Marta obudziła się jako pierwsza. Napisała reszcie kartkę, że spotkają się wieczorem u Krzyśka i wtedy da im znać, co ustaliła z babcią, po czym wyszła z mieszkania. Będąc już na zewnątrz dostrzegła doskonale znaną jej sylwetkę.
- Ignaczak! Ty biegasz?! – zaśmiała się wołając w stronę przyjaciela
- O, siema Mała – powiedział Krzysiek podbiegając do niej – no wypadałoby, jakby na to nie patrzeć, jestem sportowcem
- No tak ale myślałam, że poza treningami, to cię wołami nie zaciągnie do czegokolwiek! Tak przynajmniej zawsze było w Wałbrzychu, z tego co pamiętam
- Oj, dawno i nieprawda! Co ty mi tu wyciągasz za brudy sprzed stu lat – zaśmiał się – w zasadzie to wracałem do domu, ale jak chcesz, to cię mogę odprowadzić. Do babci idziesz, jak przypuszczam?
- Tak, nocowałam u Pauliny, bo musiałyśmy się wygadać wszystkie. Zaproponowała mi, żebym na ten tydzień przeniosła się do niej, ale nie wiem, co na to babcia…
- Co ty babci swojej nie znasz? Przecież to świetna kobieta, wyrozumiała i w ogóle. Na pewno nie będzie miała nic przeciwko
- Zobaczymy, porozmawiam z nią
            Dalszą drogę przebyli żartując i wspominając czasy jak Krzysiek trenował w Wałbrzychu. Pod blokiem pani Barbary pożegnali się i potwierdzili wieczorne spotkanie u Ignaczaka. Marta weszła do mieszkania. Babcia zajmowała się obiadem w kuchni.
- Dobrze, że jesteś Martuniu, robię pomidorówkę, tak jak lubisz – pani Walawska uśmiechnęła się do wnuczki
- Super! – rozentuzjazmowała się Marta – wiesz babciu, bo mam małą sprawę do ciebie…
- Ile? – zaśmiała się starsza pani
- Nie, nie o to chodzi zupełnie! Bo Paulina zaproponowała mi, żebym spędziła u niej ten tydzień. Nie ma Mariusza, bo wiesz babciu, jest w Rzymie na tych Mistrzostwach razem z Michałem Winiarskim i przyjechała do niej Dagmara, narzeczona Miśka, no i sama będzie się nudzić, jak Paula będzie na treningach i w ogóle… Obiecuję, że będę pod telefonem i jak tylko będziesz chciała, to przyjdę! – dodała pospiesznie, na co babcia roześmiała się
- Ale po jednym warunkiem. Przyprowadzisz je jutro na obiad do mnie. Krzysia też. To takie kochane dzieciaki, bardzo lubię całą trójkę
- Dzięki babciu, wiedziałam, że się zgodzisz – Marta pocałowała babcię w policzek i poszła nakryć do stołu

* * *
Mamy czternastkę. Do tego dzisiaj kilka ogłoszeń parafialnych, a mianowicie:

1. Rozdziały 14 - 16/17 miały pojawić się w ubiegły weekend, ale z powodu mojego zwariowanego internetu, a później różnych spraw do ogarnięcia, będą dopiero teraz. Plan jest taki, by wieczorem pojawiła się 15., jutro 16., a najpóźniej w niedzielę 17. Potem częstotliwość publikacji trochę się zmniejszy.

2. Na górze macie 3 linki: pierwszy z bohaterami tego opowiadania, nad którymi musiałam trochę popracować (co również przyczyniło się do opóźnienia rozdziałów), drugi do strony tego opowiadania na Facebooku (zachęcam do polubienia, bo zaraz po wrzuceniu nowego rozdziału od razu informuję o tym na fejsie - jeśli nie chce Wam się tam wchodzić, to po prawej stronie jest możliwość bezpośredniego "zlajkowania"), natomiast trzeci dotyczy siatkarskiego bloga, którego jestem współautorką, a który wymaga troszeczkę reklamy (taka mała autopromocja, a co! :D)

3. Po statystykach widzę, że zrobiło Was się tutaj całkiem sporo, więc naprawdę byłoby mi bardzo miło, gdybyście cokolwiek po sobie zostawi(a)li. Może macie jakieś spostrzeżenia, uwagi, wątpliwości lub chcecie po prostu podyskutować - śmiało, piszcie! Zapewniam Was, że nie gryzę, a bardzo chętnie poznam Wasze opinie lub odpowiem na ewentualne pytania :)
Pozdrawiam, niecodzienna.

P.S. Dzisiaj rozpoczyna się Memoriał Ambroziaka, w końcu! Ktoś się wybiera? :)

2 komentarze:

  1. No więc bardzo sympatycznie, tylko mało mi w tym rozdziale jakiejś akcji. Ale zakład *.*, ja mam jakieś podejrzenia co do twoich zamierzeń, ale tak sobie myślę, że nie będę pytała, bo sobie jeszcze niespodziankę zepsuję :)
    Pozdrawiam i zapraszam na http:/.smiechlosu.blogapot.com/ ~` Devrait

    OdpowiedzUsuń