Trwały przygotowania do 18. Michała. Marta robiąc kolejną
sałatkę wspominała ostatni czas. Święta spędziła w Wałbrzychu, natomiast już
drugiego dnia wyjechała do Zakopanego razem z Michałem, Krzyśkiem i Ewą,
Karoliną i Maćkiem, Mariuszem i Pauliną, Michałem i Dagmarą oraz Zbyszkiem i
Basią, gdzie wszyscy przywitali Nowy Rok. Potem przyszła pierwsza sesja i
egzaminy, zasłużony odpoczynek u Michała w Pile i tak oto pobyt ten dobiega
końca, więc na dziś Kubiak zaplanował swoją imprezę urodzinową. W międzyczasie
Walawska dostała także zaproszenia na ślub i wesele do przyszłych Winiarskich,
którzy już dawno ustalili swoją datę na 13 maja, oraz do Mariusza i Pauliny,
którzy z kolei sakramentalne „tak” mieli powiedzieć sobie 17 czerwca.
Zaczęli się schodzić pierwsi goście. Część z nich Marta
poznała już wcześniej, niektórych jednak widziała po raz pierwszy. Przyjechali
też Karolina z Maćkiem i Krzysiek, z Włoch udało się przylecieć także
Zbyszkowi, więc Walawska żartowała, że nie będzie się nudzić. Zabawa trwała w
najlepsze, gdy Marta zauważyła, że Michał żywo gestykuluje przy drzwiach, nerwowo
się przy tym rozglądając. Zaniepokojona przeprosiła towarzystwo, by pójść
sprawdzić, co się dzieje. Dochodząc już do Michała usłyszała:
- Jak miałem jej
powiedzieć, skoro tydzień u mnie była i myśli, że wszystko jest w porządku?
Marlena daj mi jeszcze czas, by to załatwić! Obiecuję, że zrobię to dla nas…
- Nie mogę uwierzyć, że
nie zaprosiłeś mnie, swojej dziewczyny, na swoje urodziny! Na dodatek teraz też
nie pozwalasz mi wejść, bo ONA jest. Może lepiej, żebym ja to załatwiła tu i
teraz?
- Marlena proszę, nie
rób scen, obiecuję, że jutro to załatwię, ale dzisiaj jeszcze daj mi to
rozegrać po mojemu… Zostań, przedstawię cię jako moją koleżankę ze szkoły
- Nie musisz udawać
Misiek… - Marta stała osłupiała, a w jej oczach pojawiły się łzy – i nie musisz
już nic rozgrywać po swojemu. Wszystko już wiem…
- Ale Marta, to nie
tak… - zaczął niepewnie Michał
- Co nie tak, jakie nie
tak?! Bawisz się na dwa fronty i ty mi chcesz powiedzieć, że to nie tak?!
- Daj mi wytłu…
- Co mam ci dać
wytłumaczyć? Dlaczego nie powiedziałeś mi, że kogoś masz, a mną się bawisz? To
mam ci dać wytłumaczyć? Dziękuję, ale nie chcę słuchać tego dalej – gniew
narastał w niej z każdym wypowiedzianym słowem
- Nie bądź taka, Marta!
Posłu… - nie dokończył, gdyż Walawska wymierzyła mu siarczysty policzek
- Nie, to TY mnie
posłuchaj. Teraz weźmiesz swoją dziewczynę do salonu i przedstawisz wszystkim.
Ja tymczasem zbiorę swoje rzeczy, zawołam resztę i pójdziemy stąd. Kiedy stąd
wyjdę nie będziesz dzwonił, pisał, przyjeżdżał, przepraszał. Ani dziś, ani
jutro, ani nigdy, rozumiesz?! – nawet nie zauważyła, że jej podniesiony ton
przerodził się w krzyk, a większość obecnych na imprezie, w tym jej przyjaciele
stali i obserwowali całe zajście
W pewnym momencie Krzysiek niewiele myśląc zamachnął się
chcąc załatwić sprawę „po męsku” i gdyby nie Maciek, z pewnością doszłoby do
rękoczynów
- Powiedziałem ci
kiedyś, że jeśli ona będzie przez ciebie cierpieć, to przegrałeś życie! –
powiedział Ignaczak wyrywając się przytrzymującym go Maćkowi i Karolinie
- Daj spokój Krzysiu –
Marta położyła mu rękę na ramieniu, przez co Krzysiek trochę się uspokoił – on
po prostu nie jest tego wart… - klasnęła w dłonie i popatrzyła na resztę
zebranych gości – no, koniec przedstawienia! My znikamy, a wy bawcie się dalej
Wszyscy zaczęli wracać do salonu, Marta zatrzymała
przechodzącą obok Marlenę:
- Czekaj… Marlena tak?
To chyba powinno należeć do ciebie – zdjęła z palca pierścionek, który dostała
od Michała na urodziny i oddała dziewczynie
- Ja… przepraszam –
odpowiedziała nieco speszona – miał ci powiedzieć na samym początku, jak
zaczęliśmy się spotykać… wiem, że źle o mnie myślisz, ale ja po prostu
wiedziałam, że on będzie dalej to ciągnął…
- Długo to trwa?
- Od listopada. Marta,
nie miej żalu… ja go kocham…
- Przestań! – Walawska
roześmiała się z politowaniem – pilnuj go tylko, bo jak widzisz, Kubiak potrafi
się nieźle maskować. Więc uważaj, żeby z tobą kiedyś nie postąpił tak samo
- Chodź Mała,
spakowaliśmy cię – Krzysiek objął ją chcąc wyprowadzić z mieszkania.
Wychodząc usłyszeli jeszcze huk i krzyk Marleny. Wrzucili
torbę Marty do bagażnika i wsiadali już, gdy usłyszeli wołanie Zbyszka. Marta
wysiadła z samochodu.
- Czego chcesz?
Usprawiedliwiać go? Przepraszać za niego?
- Marta poczekaj, daj
mi wyjaśnić!
- Nic mi nie będziesz
wyjaśniał, nie chcę tego słuchać…
- JA NIC NIE
WIEDZIAŁEM! – widząc, że Walawska spojrzała na niego zaskoczona kontynuował –
no i nie dało się tak od razu? Nie wiedziałem nic Marta, przysięgam. Gdybym
wiedział, zrobiłbym coś z tym, wierz mi… Dostał przed chwilą w dziób za ciebie,
należało mu się. Nie będę z nim przebywał w jednym pomieszczeniu, jeśli tak
traktuje kobiety… Mogę wrócić z wami? Bo w zasadzie nie mam gdzie się podziać,
a pociągu żadnego do Warszawy już nie ogarnę…
- Mam nadzieję Bartman,
że to nie jest żadna wasza głupia gierka – Marta gniewnie zmrużyła oczy – a
wracać możesz, wsiadaj.
Dopiero w samochodzie do Marty dotarły wydarzenia
ostatnich kilkudziesięciu minut. Nie mogła uwierzyć, że dała się tak oszukać. I
chociaż obiecała sobie po całym zdarzeniu z Jaśkiem, że nigdy więcej nie uroni
ani jednej łzy przez chłopaka, nie mogła opanować płaczu. Całą drogę spędziła w
objęciach Krzyśka, który robił wszystko, by uspokoić dziewczynę. W końcu
zmęczona usnęła. Dotarłszy do Warszawy odwieźli Zbyszka i wrócili na Bielany.
Ignaczak wziął śpiącą Walawską na ręce i zaniósł do mieszkania. Położył
przyjaciółkę na łóżku i szczelnie przykrył kołdrą. Zamierzał opuścić pokój, gdy
Marta przebudziła się i złapała go za rękę.
- Zostań proszę… -
wyszeptała – nie chcę być sama…
- Jasne – odpowiedział
Ignaczak kładąc się obok
Ich milczenie przerywał co chwilę dźwięk telefonu. Za
każdym razem Marta odrzucała połączenie. W końcu Krzysiek wyjął jej aparat z
ręki i wyłączył odkładając na szafkę obok łóżka i zapowiadając, że jutro
zmienią Walawskiej numer, by Michał dał jej spokój. Marta z kolei cały czas
łkała w ramiona przyjaciela.
- Krzyś… możesz mi coś
obiecać?
- Wszystko…
- Obiecaj mi… -
zamknęła oczy spod których spłynęły kolejne łzy – obiecaj mi, że nigdy mnie nie
zostawisz… że zawsze będę mogła na ciebie liczyć i, że nigdy mnie nie oszukasz…
zawsze nawet w najdrobniejszej sprawie będziesz ze mną szczery…
- Obiecuję Mała –
powiedział całując ją w czoło – obiecuję… a teraz spróbuj zasnąć, musisz
odpocząć. Cały czas jestem przy tobie.
- Dziękuję, po prostu
dziękuję ci za wszystko, co dla mnie robisz
- Od tego przecież
jestem Paskudo! – uśmiechnął się widząc, że i Marta trochę się rozchmurzyła – oboje
przecież doskonale wiemy, że ty na moim miejscu robiłabyś to samo. A on? On po
prostu nigdy na ciebie nie zasługiwał. Teraz będzie już tylko lepiej Mała,
zobaczysz!
- Wiem Krzyś, wiem o
tym… a teraz faktycznie chodźmy spać, jestem strasznie zmęczona – odwróciła się
tyłem do przyjaciela nie dając się jednak wypuścić z objęć, po czym szybko
zasnęła.
Oboje bardzo wierzyli w prawdziwość tych słów. Gdyby
tylko wiedzieli, jak bardzo się mylą i, że już niedługo przysłowiowy los wystawi
ich na kolejną próbę. Próbę, która kosztować ich będzie wiele wyrzeczeń, ale
też niepewności, bólu i łez…
* * *
Zgodnie z zapowiedziami tu i ówdzie, wróciłam. Krótkie orędzie:
1. Tym razem zostaję na długo, długo. Jeśli ktoś był na tyle cierpliwy, by czekać i będzie czytał dalej - będzie mi bardzo, bardzo miło :) Nowe rozdziały będą pojawiać się w okolicach weekendu, natomiast jak humor będzie mi dopisywał, a i czas pozwoli - jakiś bonus w okolicach środka tygodnia być może również będzie tu gościł.
2. Znaczący przeskok w czasie numer 1. Miałam tego nie robić, ale czasem jest mi to potrzebne. Nie zabijajcie mnie za Michała. Od samego początku wszystko było tak zaplanowane. Co prawda rozstanie miało nastąpić nieco później i w trochę chyba "drastyczniejszych" okolicznościach, ale uznałam, że w sumie młody jest, głupoty może jeszcze robić. Zapewniam jednak, że on jest tu pisany nieco inaczej i prędzej czy później w jakiś tam sposób wróci ;) warto też pamiętać, że mamy początek 2006 roku, więc tak jak powyżej - Michał ma 18. lat, dlatego dajcie się chłopakowi "wyszaleć", nawet w nielogicznych głupotach :)
3. W sumie przerwa przydała się na "udoskonalenie" pomysłu. Powyższym rozdziałem zakończyliśmy tak jakby "pierwszy sezon" małej sielanki (nie licząc 16. i 17.), a żeby wszystko ładnie ze sobą współgrało - już dziewiętnastka wprowadza nas w nieco "czarniejszą" stronę Układu, która to z kolei naprowadza nas na właściwy wątek. Jak się potoczy? Co przyniesie bohaterom? Do końca nie wiem. W dużym stopniu mam już napisaną dalszą część, ale cały czas korci mnie, żeby im pomieszać jeszcze bardziej, dlatego nic nie obiecuję ;)
Chyba tyle. Jeszcze raz pozdrawiam cierpliwych i najwytrwalszych ;)
Miłej niedzieli! niecodzienna
Kurde, wszyscy chcecie mnie dobić chyba. Ja tak lubiłam tego Twojego młodego Misia, a on tu takie rzeczy odwala. No nic, zastanawiam się, co teraz będzie się działo, skoro ma być czarno i ciężko.
OdpowiedzUsuńWreszcie, wreszcie! :) Boję się, co Ty najlepszego wymyślisz, ale nie mogę się doczekać. Co do Michała, to głupi jest, no, głupi, ale czuję, że na samym końcu spiknie się z Martą.
OdpowiedzUsuńPiszę pierwszy raz, ale wiem, że warto. Cieszę się, ze wreszcie wróciłaś i nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Ja tam jestem za tym, by Marta była jednak z Krzysiem... Ale to moje zdanie... Jeśli masz czas to zapraszam do mnie http://add-me-wings.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dzuzeppe:)
Nie wiem czy komentowała, chyba nie, bo trafiłam tu chwilę przed przerwą jaką sobie zrobiłaś. Dobrze, że wróciłaś, dobrze, że już wiez co będzie dalej, dobrze, że nie wciskałaś nam czegoś pisanego na siłę. Masz dryg. Lubie czytać opowiadania ludzi, któzy piszą dlatego, że chcą a nie dlatego, że to popularne. A to czuć. Trzeba mieć "rękę" do pisania. Więc czekam na kolejną część i jeśli miałabyś ochotę zapraszam do mnie na http://victoryfighter.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDevrait