środa, 13 lutego 2013

ROZDZIAŁ 20.


            Od rozstania z Michałem minęły dwa tygodnie i marzec, a co za tym idzie również pierwsze oznaki wiosny, na dobre rozgościły się w Warszawie. Marta powoli wychodziła z „dołka”, co cieszyło wszystkich dookoła. Kubiak z kolei po zmianie numeru telefonu przez Walawską odpuścił w końcu i przestał się z nią kontaktować. Dziewczyna z kolei prowadziła intensywniejszy niż dotychczas tryb życia. Uczelnia, siłownia, basen, dodatkowy kurs z angielskiego, od czasu do czasu spotkanie ze znajomymi, więc nic dziwnego, że wracając do domu od razu szła spać zmęczona całym dniem. Któregoś dnia obudziła się zlana potem. Zaskoczona przebrała się i przykręciła kaloryfery. Sytuacja powtarzała się nawet, gdy Marta wyłączyła ogrzewanie w pokoju, a także spała przy otwartym oknie. Oprócz tego zaczęła gorączkować wieczorami. Początkowo tłumaczyła to obecnym trybem życia, jednak gdy temperatura nie stabilizowała się, a także po wielu namowach, prośbach i groźbach Karoliny, Walawska zdecydowała się w końcu na wizytę u lekarza. Młodsza Ignaczakówna postanowiła, że wybiorą się tam razem. Tak więc nazajutrz z samego rana udały się do przychodni uniwersyteckiej.
- Pani Walawska? – młoda pielęgniarka wyłoniła się z gabinetu uśmiechając się życzliwie – zapraszam do środka, lekarz już czeka
- Dziękuję – Marta odwzajemniła uśmiech i wzięła od pielęgniarki swoją kartę
- Dzień dobry pani Marto, co panią do mnie sprowadza? – za biurkiem siedział starszy mężczyzna, który założył okulary i przejrzał otrzymaną od dziewczyny historię choroby dziewczyny
- Od jakiegoś czasu miewam wysoką gorączkę i, pewnie przez to, w nocy budzę się zlana potem. Czasem pojawia się kaszel, a dodatkowo ciągle czuję się zmęczona, ale to pewnie przez mój tryb życia, ostatnio jestem bardzo zabiegana, do tego dużo czasu spędzam na siłowni i na basenie.
- Rozumiem… a jakieś dodatkowe objawy? Może spadła pani ostatnio na wadze lub miewa pani jakieś bóle?
- Od dawna staram się zdrowo odżywiać, więc siłą rzeczy coś tam mi się schudło. Bóle? Hmm… tak, czasami podczas gorączki boli mnie wszystko jak przy grypie, więc to pewnie to.
- Hola, hola młoda damo! – lekarz uśmiechnął się i puścił oczko zza okularów - pozwól, że cię zbadam i wydam odpowiednią diagnozę
            Po wszystkich wykonanych czynnościach doktor zaczął skrupulatnie wypełniać rubryczki w karcie Marty, a także stos dodatkowych kartek. Wręczając je dziewczynie rzekł:
- Pani Marto, wszystko wskazuje na mononukleozę. Tutaj te powiększone węzły chłonne tak mi podpowiadają i ta gorączka też. Wolałbym jednak upewnić się dodatkowymi badaniami. Dlatego wypisałem pani skierowanie, z którym uda się pani do naszego szpitala na Banacha i tam zrobimy pani dodatkowe badania. Jest pani na czczo, czy jadła już pani jakieś śniadanie?
- Nie, nic dziś nie jadłam, piłam tylko wodę mineralną.
- To dobrze, woda mineralna nie wpływa na wyniki badania. W takim razie, żeby pani nie ciągać kilka razy, proszę od razu tam pojechać i udać się do laboratorium, które znajduje się na parterze, na lewo od głównego wejścia. Tam zostanie pani pobrana krew do badania i materiał z węzła chłonnego, najlepiej szyjnego, bo jest najdogodniejszy. Następnie proszę się udać na drugie piętro na prześwietlenie klatki piersiowej, dobrze?
- Jasne, jestem samochodem z przyjaciółką, więc zaraz tam pojedziemy
- Świetnie, w takim razie już dzwonię, że będzie tam pani w ciągu najbliższej godziny. Jak tylko otrzymam wyniki, to skontaktuję się z panią telefonicznie. Rozumiem, że numer znajdę w pani historii choroby, zgadza się?
- Tak. Panie doktorze, a z tym węzłem chłonnym to coś poważnego?
- Nie, to zwykłe rutynowe badanie. Chciałbym mieć pewność na sto procent, że się nie pomyliłem, mononukleoza ma często objawy także innych chorób, także proszę się nie o nic nie martwić. Tak jak mówiłem, jak tylko będę miał pani wyniki, od razu do pani zadzwonię.
- Dobrze, w takim razie dziękuję bardzo – Marta wstała i zmierzała w stronę wyjścia
- I proszę pamiętać, że najlepszym lekarstwem w przypadku mononukleozy jest leżenie w łóżku i tak zwane „przeczekanie” choroby. Dlatego proszę pić dużo płynów i zażywać leki na zbicie gorączki, które pani przepisałem. Tymczasem ja, tak jak już powiedziałem, skontaktuję się z panią od razu, gdy tylko otrzymam pani wyniki.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję, do widzenia!
            Walawska opuściła gabinet i razem z Karoliną pojechały do wskazanego przez lekarza szpitala, gdzie zgodnie z wypisanymi skierowaniami, zostały jej zrobione badania. Wyniki miały zostać dostarczone do przychodni w ciągu najbliższego tygodnia, tak więc dziewczyny wróciły na Petofiego. Ignaczakówna od razu wysłała przyjaciółkę do łóżka przygotowując jej herbatę z sokiem malinowym. Marta natomiast wiedząc, że będzie teraz miała aż nadto czasu wolnego, wzięła się za powtarzanie materiału z kursu angielskiego.
            Dni mijały, jednak stan zdrowia dziewczyny uległ niewielkiej poprawie. Dodatkowo wokół śladu po pobraniu krwi pojawiło się zasinienie i jak na zwykłe ukłucie goiło się bardzo długo. Po dziesięciu dniach od przeprowadzonych badań Walawską obudził telefon.
- Witam serdecznie, Jan Ziółkowski, przychodnia uniwersytecka. Pani Marta, zgadza się?
- Tak doktorze, dzień dobry
- Pani Marto prosiłbym, aby jak najszybciej przyjechała pani do mnie, dobrze? Sprawa jest dość pilna.
- Jasne, zaraz będę. Czy coś się stało?
- To nie jest rozmowa na telefon, jak pani przyjedzie wszystko pani wytłumaczę. Proszę w rejestracji powiedzieć, że do pani dzwoniłem, pielęgniarki będą wiedziały, że ma pani wejść bez kolejki.
- Oczywiście, już jadę.
            Dwie godziny później Walawska opuściła gabinet doktora Ziółkowskiego. Niewiele myśląc zadzwoniła do Krzyśka.
- Co tam Mała, stęskniłaś się? – usłyszała po drugiej stronie roześmiany głos przyjaciela
- Potrzebuję pogadać – odpowiedziała apatycznie
- Co się dzieje? – zaniepokoił się - poczekaj oddzwonię, w końcu mam do ciebie darmo…
- Nie, nie chcę rozmawiać przez telefon – przerwała Marta – to nie jest rozmowa na telefon. Mogę przyjechać?
- Jasne, wiesz przecież, że mój dom stoi dla ciebie zawsze otworem
- Będę wieczorem – rozłączyła się nie czekając na odpowiedź
            „Kochani! Przepraszam, że uciekam jak ostatni tchórz, ale potrzebuję tego w tej chwili. Wyjeżdżam do Krzyśka na kilka dni. Muszę przemyśleć kilka spraw, coś sobie poukładać. Jutro któreś z nas wszystko Wam wytłumaczy. Nie martwcie się o mnie, Wasza M.” – jeszcze raz przeczytała niedbale wyrwaną kartkę, po czym odłożyła ją na stole i chwytając torbę, w którą zapakowała rzeczy niezbędne jej na kilka najbliższych dni opuściła mieszkanie. Droga do Bełchatowa dłużyła się w nieskończoność. Zastanawiała się, co powie swojemu przyjacielowi i jak on zareaguje na informacje, które ma mu do przekazania. W końcu dotarła pod blok Ignaczaka. Czym prędzej zaparkowała samochód i weszła na górę. Przywitała się z przyjacielem, który widząc jej minę od razu wiedział, że ich rozmowa będzie poważna.
- Co się dzieje?! Karolina wydzwania do mnie co pół godziny! Mówi, że nie może się do ciebie dodzwonić, w kółko powtarza coś o jakiejś kartce, którą zostawiłaś w mieszkaniu! – wprowadził ją do salonu, gdzie oboje usiedli na kanapie
- Za chwilę Krzyś. Zrobiłbyś mi coś do picia?
- Jasne, daj mi chwilę – czym prędzej przyrządził herbatę i pamiętając o soku malinowym postawił tacę na stole w salonie. Walawska wtuliła się w przyjaciela próbując wytłumaczyć mu swoje zachowanie
- Krzyś… nie wiem jak zacząć… tak cholernie się boję…
- Mała proszę, powiedz mi co się dzieje… czego się boisz?
- Pamiętasz, jak po moim rozstaniu z Michałem obiecałeś mi, że nigdy mnie nie zostawisz? Bez względu na to, co się wydarzy?
- Jak mógłbym zapomnieć, przecież to naturalne.
- To może tak: jakbyś zareagował, gdybym powiedziała ci, że mamy niewiele czasu?
- Niewiele czasu na co? Proszę, nie twórz zagadek… - odpowiedział niepewnie. Jednak to, co usłyszał sprawiło, że szklanka z herbatą, którą właśnie trzymał, upadła na podłogę i rozbiła się w drobny mak.
- Umieram Krzysztof. Wykryli u mnie ziarnicę złośliwą.

* * *
No to jest kolejny. Już prawie wszystko jasne, po następnym będzie jeszcze jaśniejsze. Chyba tyle na dziś, bez większych informacji duszpasterskich. Dziękuję, że ktoś czekał i czyta :) Następny w okolicach weekendu, najpóźniej za tydzień.

8 komentarzy:

  1. Się porobiło... Tylko dlaczego teraz, gdy Marta zaczęła wychodzić na prostą... Trochę mi ta sprawa choroby kuję na sercu, ale również bardzo ciekawi... No nic, czekam na więcej.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe

    OdpowiedzUsuń
  2. Ożesz ty! Nie tego się spodziewałam. Marta, Marta, nie umieraj :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie jest jasne, ja zabraniam jej umierać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie skomentuje. Dostaj załamania! Jak możesz! Nie uśmierca się bohaterów w połowie akcji! Tylko ja wyczycniam takie numery. Jako czytelnik KATEGORYCZNIE ZABRANIAM!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiam na taką historię- a tu od razu śmierć ;( Smuteczek. Może jakieś cudowne ozdrowienie? ;) Informuj o nowościach! I zapraszam do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 2 rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Dzuzeppe
    PS. Przepraszam za SPAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na trzeci rozdział na http://add-me-wings.blogspot.com/

      Usuń
  7. Proszę, nie uśmiercaj Marty, za dużo ostatnio się naczytałam blogów ze smutnymi zakończeniami :c

    OdpowiedzUsuń