Weekend minął jak zawsze zdecydowanie za szybko. Wszyscy
powoli dochodzili do siebie po wydarzeniach minionego tygodnia. Nawet Krzysiek
był coraz bardziej obecny, powoli znikało charakterystyczne zamyślenie
ostatnich dni, a na jego twarzy coraz częściej gościł uśmiech. Marta bardzo się
z tego cieszyła, nie mogła patrzeć jak jej przyjaciel cierpi. W niedzielę
wczesnym popołudniem wszyscy ruszyli w drogę powrotną, zostawiając na Petofiego
tylko trójkę lokatorów. Kolejny tydzień również minął w ekspresowym tempie i
ani się wszyscy obejrzeli, szykowali się już na pierwsze zajęcia. Dla Maćka
była to już w pewnym sensie rutyna, jednak dziewczyny były bardzo przejęte tym
faktem. Jadąc autobusem Marta zastanawiała się, jak wyglądać będą zajęcia, czy
wykładowcy będą mieli w sobie tę samą pasję, jaką miał jej licealny wychowawca,
a także, czy pozna kogoś ciekawego. Wchodząc do Auditorium Maximum na głównym
kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie zaczynała zajęcia, zderzyła się z
kimś.
- Przepraszam –
odezwała się speszona dziewczyna
- Nic się nie stało, to
ja przepraszam, zamyśliłam się – odpowiedziała jej Marta
- Też pierwszy rok? –
dziewczyna trzymała w ręku paczkę papierosów, więc zaciekawiona pytaniem
Walawska również postanowiła zapalić
- Tak, historia –
odpowiedziała szukając w torebce zapalniczki
- No, w końcu poznam
kogoś przed zajęciami – dziewczyna rozpromieniła się – ja też zaczynam
historię. Barbara Zawadzka – dodała wyciągając rękę i uśmiechając się
przyjaźnie
- Miło mi, Marta
Walawska – odwzajemniła uśmiech i podała rękę dziewczynie.
Na zajęciach trzymały się razem. Od razu, stojąc już
przed budynkiem i paląc papierosy znalazły wspólny język. Basia wydawała się
spokojną osobą, jednak jak się rozkręciła, była równie postrzelona jak Marta –
jak to określili je pozostali znajomi. Pozostali, to znaczy Amelia Załuska i
Jacek Wolański („kolejna para do kolekcji” – pomyślała Walawska, zapoznając się
z nimi), a także Jola Wachowicz. Z racji, że na pierwszym roku studenci do grup
ćwiczeniowych dzieleni są według alfabetu, cała piątka trafiła razem, co
oznaczało, że wszystkie zajęcia będą mieli wspólnie. Marta ucieszyła się, bo
nowopoznane osoby zdawały się być bardzo sympatyczne, więc miała nadzieję, że
znalazła odpowiednich dla siebie znajomych. I nie pomyliła się. Czas mijał i
ani się obejrzała, listopad wszedł na dobre w ich życie. W międzyczasie Marta
na zmianę jeździła na weekend do Piły lub oczekiwała przybycia Michała do
Warszawy. Nowi znajomi szybko zaskarbili sobie sympatię zarówno siatkarza, jak
i Karoliny oraz Maćka, co dodatkowo cieszyło dziewczynę.
Zbliżał się siedemnasty listopada, a co za tym idzie
urodziny Marty. Dzień ten przypadał w sobotę, więc Walawska chciała urządzić
imprezę urodzinową, jednak zarówno Karolina z Maćkiem, jak i Basia z Jolą zaplanowali wyjazdy do domów. Michał natomiast nie mógł przyjechać ze względu na
treningi w Jokerze, a i Marcie odradził wizytę w Pile tłumacząc, że prawie
cały weekend spędzi na hali i dziewczyna po prostu się wynudzi. Postanowiła
więc, że razem z Amel i Jackiem pójdą do któregoś z warszawskich klubów
potańczyć.
W piątek jej współlokatorzy pożegnali się i wyruszyli do
Wałbrzycha. Marta siedziała na kuchennym parapecie z kieliszkiem wina. Śnieg w
tym roku spadł dość wcześnie, więc Walawska wpatrywała się w pokryte białym puchem
dachy i drzewa, a także na opadające powoli płatki. „Łuu… wszystkiego
najlepszego!” – powiedziała sama do siebie z sarkazmem, gdy zegar wybił północ.
„To będą twoje najwspanialsze urodziny, nie ma co”, dodała z przekąsem. Nagle
usłyszała pukanie do drzwi, które z uwagi na tak późną porę, zaniepokoiło ją. W
drzwiach stała przerażona Basia.
- Co ty tu… - zaczęła
zaskoczona Marta
- Szybko proszę, pomóż
mi! W moim mieszkaniu pękła rura, dostałam wiadomość od sąsiadów, że ich
zalewam! Hydraulik już jedzie, ale tam wszystko pływa! Proszę, sama się nie
ogarnę z tym wszystkim, pojedziesz ze mną? – wypowiedziała niemalże na wdechu
- Jasne, tylko się
ubiorę – rzuciła Marta wbiegając do pokoju i zakładając na siebie dżinsy i
ulubiony kremowy sweter
Pospiesznie wyszły z mieszkania. Basia nerwowo wciskała
guzik przywołujący windę, gdy ta wciąż nie przyjeżdżała. „Taaaak, to na pewno
będą twoje najwspanialsze urodziny”, pomyślała kolejny raz Marta, zjeżdżając na
dół z Zawadzką.
- NIESPODZIANKA! –
usłyszała Walawska, gdy dziewczyny wyszły przed klatkę
Tego Marta się nie spodziewała. Przed blokiem stał mały
tłum, że jubilatka nie wiedziała, od kogo zacząć witanie się. Towarzystwo
śpiewało „sto lat”, a dziewczyna przyglądała się tym „niespodziankowiczom”. Byli
wszyscy: Karolina z Maćkiem, którzy trzymali ogromny tort z dziewiętnastoma
świeczkami oraz kilkoma fontannami tortowymi, Krzysiek z Ewą, Michał z opalonym
Zbyszkiem, którzy wraz z Ignaczakiem otwierali szampany, Aga, Daga z Michałem,
Paulina z Mariuszem, a także Amel z Jackiem i Jola. Marta zdmuchnęła świeczki,
nie zapominając o pomyśleniu wcześniej życzenia, po czym cały czas zaskoczona,
wydusiła z siebie:
- Wiecie… nie wiem, co mam powiedzieć… Rura
pękła, tak?! – zaśmiała się w stronę Basi, dając jej kuksańca w bok - jesteście
najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich mogłam sobie wymarzyć, uwielbiam was
wszystkich! To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek w życiu dostałam! Zawsze
chciałam mieć imprezę-niespodziankę! – po czym rzuciła się na szyję biednemu w
tamtym momencie Zbyszkowi – ZBIGNIEEEW! Ile ja cię nie widziałam! Cholernie się
za tobą stęskniłam! Tak się cieszę, że jesteś – pocałowała chłopaka w policzek
i usłyszała znaczące chrząknięcie z boku należące do Michała i śmiech
wszystkich dookoła
- Tak Misiek, za tobą
też się stęskniłam! – dodała niby od niechcenia, ale zaraz rzuciła się na szyję
chłopakowi
Powyciągali z samochodów zakupy, jakie znajomi zrobili na
imprezę i wrócili do mieszkania. Po życzeniach i prezentach, kolejny raz
odśpiewano „sto lat”, pokrojono tort i rozlano do kieliszków szampana. Impreza
trwała do białego rana. Nikt nie szczędził sobie alkoholu, wszyscy pozdzierali
gardła, urządzając karaoke, aż posnęli praktycznie tam i tak, jak stali. Tylko
Aga cały czas trzymała się na uboczu. Marta wcale nie miała jej tego za złe,
wiedziała, że wręcz dziwnym zachowaniem byłoby, gdyby dziewczyna na całego
bawiła się z resztą. Będąc na balkonie, miały nawet okazję zamienić kilka słów,
jednak ze względu na to, że ciągle im ktoś przerywał, postanowiły jutro wyjść
na spacer i wtedy na spokojne porozmawiać.
Nazajutrz Marta jak zawsze obudziła się pierwsza. Na
palcach, w pozycji jakby uprawiała łyżwiarstwo figurowe, mijała wszystkie
napotykane przeszkody, którymi w większości przypadków byli jej urodzinowi
goście, którzy spali w najróżniejszych pozycjach. W kuchni złapała butelkę wody
i wyciągnęła domową apteczkę w poszukiwaniu czegoś od bólu głowy. Złapała
najlepszy środek – aspirynę i dalej rozkoszowała się wodą. Chwilę potem
dołączył Michał.
- Też chcę! –
powiedział wyciągając z lodówki kolejną butelkę wody i upijając jej znaczną
ilość – chyba trochę przegięliśmy wczoraj, co?
- Oj, chyba tak… głowa
mi zaraz pęknie! – odpowiedziała mu Marta
- Mi też… właśnie! –
powiedział sam do siebie i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z małym ozdobnym
woreczkiem – zapomniałem o prezencie dla ciebie! Wszystkiego najlepszego,
Kochanie – dodał, całując zaskoczoną dziewczynę
- Ale przecież wczoraj
dostałam od was prezenty – odpowiedziała
- Tak, ale tamte były
od wszystkich. Ten jest ode mnie.
Marta wyciągnęła z woreczka srebrny pierścionek z wisiorkiem w postaci serduszka. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane było „Mojej
M.”. No tak, wszyscy doskonale znali jej zamiłowanie do srebrnej biżuterii,
więc dziewczyna domyślała się, że to stanowiło większość upominków.
- Dziękuję…- wydusiła w
końcu z siebie, zakładając pierścionek i wtulając się w chłopaka – jest piękny…
- Miałem nadzieję, że
ci się spodoba – odpowiedział Michał obejmując dziewczynę
- Ja też mam coś
dodatkowego – w kuchni jakby spod ziemi wyrósł Krzysiek i wręczył dziewczynie
podarunek
- Czy wyście wszyscy
powariowali?! – zaśmiała się Marta
- Nie marudź Mała,
razem wybieraliśmy, odbywając przy tym „męską” rozmowę – zażartował Krzysiek
Marta rozpakowała prezent od przyjaciela. Jej oczom
ukazała się srebrna bransoletka z brązowym skórzanym paskiem. Na niej również
wygrawerowana była dedykacja: „Małej, wrednej Paskudzie, K.”. Walawska
przeczytała na głos napis i zaczęła się śmiać.
- Pięknie mnie
podsumowałeś. Dzięki!
- Najkrócej, jak się da
– zaśmiał się Ignaczak – Walawska w trzech słowach, to zawsze będzie „Mała,
wredna Paskuda”!
Gdy wszyscy wstali, doprowadzili się do stanu używalności
i zjedli śniadanie, przyszedł czas na rozpakowanie pozostałych prezentów. Ze
wspomnianej wcześniej biżuterii Marta dostała bransoletkę z pereł ze srebrną kokardką wysadzaną cyrkoniami oraz naszyjnik z wisiorkiem wkształcie serca. Dodatkowo od Krzyśka, Karoliny z Maćkiem, Agi, Winiarów i Wlazłych
otrzymała ogromną antyramę wypełnioną przeróżnymi zdjęciami, mniej i bardziej ją
„kompromitującymi”.
- Nie! – jęknęła tylko,
ku uciesze pozostałych – i co teraz? Będę musiała znaleźć jej dobre miejsce do
schowania, przecież wstyd to powiesić gdziekolwiek!
- Marudzisz Walawska! –
zaśmiała się Karolina – pięknie powychodziłaś na wszystkich zdjęciach!
Najładniej na tym! – wskazała na zdjęcie, na którym dwie małe dziewczynki
siedzą na plaży w samych pampersach i próbują lepić zamek z piasku. Pomaga im
starszy chłopiec, który szczerząc się wskazuje na brak górnych jedynek oraz
dziewczyna, która zdaje się być niezadowolona ze „współtowarzyszy”
- Nie śmiej się, ty też
wyglądasz tu równie cudownie – odpowiedziała jej Marta. Znała dokładnie
historię tego zdjęcia. Wakacje w Sopocie 1988 rok. Jeden z pierwszych wspólnych
wyjazdów Walawskich i Ignaczaków „w pełnym składzie” Rocznikowo obie miały 2
latka, Krzysiek natomiast miał 10 lat, stąd wspomniane braki w uzębieniu. Wspomniana
„niezadowolona” dziewczynka to dwunastoletnia wówczas Joanna, siostra Marty,
która faktycznie była w nienajlepszym humorze, że musi się opiekować młodszą
siostrą.
Walawska uważnie oglądała wszystkie fotografie
wspominając uwiecznione na nich chwile. Na wielu był również Arek. A to jakieś
wspólne zdjęcie ze ślubu Gołasiów, a to z sierpniowego Memoriału Wagnera.
Pomyśleć nawet się nie chce, że tylko to im teraz zostało. Zdjęcia i
wspomnienia. Z zamyślenia wyrwał ją głos Zbyszka:
- To co ciekawego dziś
robimy?
- Gnijemy w domu –
odpowiedziała mu Karolina – nie wiem jak wy, ale ja nie widzę siebie nigdzie
indziej, niż przed telewizorem. Zamówimy jakąś pizzę, alkoholu jeszcze trochę
jest, a jak zabraknie, to uśmiechniemy się wszyscy do Marty i może po starej
znajomości poczęstuje nas tym, co wczoraj od nas dostała – puściła oczko do
przyjaciółki
- No raczej nie
spodziewam się, że kupiliście mi to wszystko w celach kolekcjonerskich –
zaśmiała się Walawska – jak dla mnie pomysł okej, ale ja robię dzisiaj serię
spacerów z tobą, tobą i tobą – tu wskazała palcem po kolei Agę, Michała i
Krzyśka.
* * *
No to jest osiemnastka. Tak się rozpisałam, że musiałam w końcu uciąć w pewnym momencie. Ale to na plus, bo jest już część następnego rozdziału, więc może szybciej się pojawi :) Biżuteria, którą dostała Marta pochodzi ze sklepu Florentines. Wyjątkowo zlinkowałam jej wygląd, bo jest urzekająca. Trójka nowych bohaterów w tym rozdziale się pojawia: nowi znajomi Marty ze studiów. Zdjęcia proszę bardzo, natomiast informacji o nich za wiele nie ma (i chyba nie będzie w sumie) :) Aha, nowy szablon, bo stary nie chciał współpracować od jakiegoś czasu. A, no i wybaczcie mi tę "wazelinę" z prezentami :D Nie lubię strasznie takich cukierkowych rzeczy pisać, ojj jak nie lubię!
W ogóle mam pewien pomysł na coś nowego. Ale historia jest tak zupełnie inna od wszystkich i tak pokręcona, że większość z Was raczej ucieknie, niż przysiądzie poczytać. W każdym razie nie wiem jeszcze do końca, którego siatkarza "wplątać" w ową historię. Może jakieś propozycje w komentarzach, tak w ciemno? :)
Pozdrawiam, niecodzienna
Oj tam oj tam, po takich emocjonujących rozdziałach trochę cukru nie zaszkodzi! :D
OdpowiedzUsuńCo do propozycji, jak u mnie pisałaś, zgadzam się na Zbyszka, może też być Cristian Savani bądź, no nie wiem...Matt Anderson?
Jestem za Mattem Andersonem ! Brakuje go w opowiadaniach ! Sama mam też zamiar go wplatac na moim blogu..
OdpowiedzUsuńświetny blog trafiłam na niego zupełnie przypadkiem a już go uwielbiam. ;)
zapraszam na siostra-siatkarza.blogspot.com
Zibi pojawia się w wielu historiach.. Przydało by się może wprowadzić siatkarzy o których jest mało.. Może np. Wiśnie albo któregoś z braci Oivanen'ów albo kubę jarosza bo ona nie wystespuje w głównych rolach prawie nigdy .. Pozdrawiam.. Rodzial u mnie dodam trochę później bo brak weny mnie złapał jak narazie.. Pozdrawiam ;)
UsuńCzyli mówisz że kuba jest za dobry do tej histori.. Hmm ciekawe jak się rozwinie..czekam z niecierpliwością na tą nową historię.. Lubię takie pokręcone historie ! Kiedy możemy doczekać się prologu ? Pozdrawiam
UsuńA uchylisz chociaż rombka tajaemnicy kto będzie głównym bohateram inicjały ? Proszę ;) jak się tylko ukaże prolog to od razu wklejam na listę polecanych u mnie ;P pozdrawiam qwertyczkasmile
Usuńhttp://zakazane-pragnienie.blog.onet.pl/ zapraszam na 11, życzę miłego czytania :) desti
OdpowiedzUsuńOjeju, jakie słodkie te pary. Ale mam nadzieję na więcej miśkowo-martowych momentów. W ogóle taki młody Kubi to strasznie zabawna rzecz, jakoś ciężko mi się go wyobraża. dodaj coś nowego jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńSpoko czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie ;) http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/
OdpowiedzUsuń😁 super są te pary
OdpowiedzUsuń