poniedziałek, 29 października 2012

ROZDZIAŁ 18.



            Weekend minął jak zawsze zdecydowanie za szybko. Wszyscy powoli dochodzili do siebie po wydarzeniach minionego tygodnia. Nawet Krzysiek był coraz bardziej obecny, powoli znikało charakterystyczne zamyślenie ostatnich dni, a na jego twarzy coraz częściej gościł uśmiech. Marta bardzo się z tego cieszyła, nie mogła patrzeć jak jej przyjaciel cierpi. W niedzielę wczesnym popołudniem wszyscy ruszyli w drogę powrotną, zostawiając na Petofiego tylko trójkę lokatorów. Kolejny tydzień również minął w ekspresowym tempie i ani się wszyscy obejrzeli, szykowali się już na pierwsze zajęcia. Dla Maćka była to już w pewnym sensie rutyna, jednak dziewczyny były bardzo przejęte tym faktem. Jadąc autobusem Marta zastanawiała się, jak wyglądać będą zajęcia, czy wykładowcy będą mieli w sobie tę samą pasję, jaką miał jej licealny wychowawca, a także, czy pozna kogoś ciekawego. Wchodząc do Auditorium Maximum na głównym kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie zaczynała zajęcia, zderzyła się z kimś.
- Przepraszam – odezwała się speszona dziewczyna
- Nic się nie stało, to ja przepraszam, zamyśliłam się – odpowiedziała jej Marta
- Też pierwszy rok? – dziewczyna trzymała w ręku paczkę papierosów, więc zaciekawiona pytaniem Walawska również postanowiła zapalić
- Tak, historia – odpowiedziała szukając w torebce zapalniczki
- No, w końcu poznam kogoś przed zajęciami – dziewczyna rozpromieniła się – ja też zaczynam historię. Barbara Zawadzka – dodała wyciągając rękę i uśmiechając się przyjaźnie
- Miło mi, Marta Walawska – odwzajemniła uśmiech i podała rękę dziewczynie.
            Na zajęciach trzymały się razem. Od razu, stojąc już przed budynkiem i paląc papierosy znalazły wspólny język. Basia wydawała się spokojną osobą, jednak jak się rozkręciła, była równie postrzelona jak Marta – jak to określili je pozostali znajomi. Pozostali, to znaczy Amelia Załuska i Jacek Wolański („kolejna para do kolekcji” – pomyślała Walawska, zapoznając się z nimi), a także Jola Wachowicz. Z racji, że na pierwszym roku studenci do grup ćwiczeniowych dzieleni są według alfabetu, cała piątka trafiła razem, co oznaczało, że wszystkie zajęcia będą mieli wspólnie. Marta ucieszyła się, bo nowopoznane osoby zdawały się być bardzo sympatyczne, więc miała nadzieję, że znalazła odpowiednich dla siebie znajomych. I nie pomyliła się. Czas mijał i ani się obejrzała, listopad wszedł na dobre w ich życie. W międzyczasie Marta na zmianę jeździła na weekend do Piły lub oczekiwała przybycia Michała do Warszawy. Nowi znajomi szybko zaskarbili sobie sympatię zarówno siatkarza, jak i Karoliny oraz Maćka, co dodatkowo cieszyło dziewczynę.
            Zbliżał się siedemnasty listopada, a co za tym idzie urodziny Marty. Dzień ten przypadał w sobotę, więc Walawska chciała urządzić imprezę urodzinową, jednak zarówno Karolina z Maćkiem, jak i Basia z Jolą zaplanowali wyjazdy do domów. Michał natomiast nie mógł przyjechać ze względu na treningi w Jokerze, a i Marcie odradził wizytę w Pile tłumacząc, że prawie cały weekend spędzi na hali i dziewczyna po prostu się wynudzi. Postanowiła więc, że razem z Amel i Jackiem pójdą do któregoś z warszawskich klubów potańczyć.
            W piątek jej współlokatorzy pożegnali się i wyruszyli do Wałbrzycha. Marta siedziała na kuchennym parapecie z kieliszkiem wina. Śnieg w tym roku spadł dość wcześnie, więc Walawska wpatrywała się w pokryte białym puchem dachy i drzewa, a także na opadające powoli płatki. „Łuu… wszystkiego najlepszego!” – powiedziała sama do siebie z sarkazmem, gdy zegar wybił północ. „To będą twoje najwspanialsze urodziny, nie ma co”, dodała z przekąsem. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, które z uwagi na tak późną porę, zaniepokoiło ją. W drzwiach stała przerażona Basia.
- Co ty tu… - zaczęła zaskoczona Marta
- Szybko proszę, pomóż mi! W moim mieszkaniu pękła rura, dostałam wiadomość od sąsiadów, że ich zalewam! Hydraulik już jedzie, ale tam wszystko pływa! Proszę, sama się nie ogarnę z tym wszystkim, pojedziesz ze mną? – wypowiedziała niemalże na wdechu
- Jasne, tylko się ubiorę – rzuciła Marta wbiegając do pokoju i zakładając na siebie dżinsy i ulubiony kremowy sweter
            Pospiesznie wyszły z mieszkania. Basia nerwowo wciskała guzik przywołujący windę, gdy ta wciąż nie przyjeżdżała. „Taaaak, to na pewno będą twoje najwspanialsze urodziny”, pomyślała kolejny raz Marta, zjeżdżając na dół z Zawadzką.
- NIESPODZIANKA! – usłyszała Walawska, gdy dziewczyny wyszły przed klatkę
            Tego Marta się nie spodziewała. Przed blokiem stał mały tłum, że jubilatka nie wiedziała, od kogo zacząć witanie się. Towarzystwo śpiewało „sto lat”, a dziewczyna przyglądała się tym „niespodziankowiczom”. Byli wszyscy: Karolina z Maćkiem, którzy trzymali ogromny tort z dziewiętnastoma świeczkami oraz kilkoma fontannami tortowymi, Krzysiek z Ewą, Michał z opalonym Zbyszkiem, którzy wraz z Ignaczakiem otwierali szampany, Aga, Daga z Michałem, Paulina z Mariuszem, a także Amel z Jackiem i Jola. Marta zdmuchnęła świeczki, nie zapominając o pomyśleniu wcześniej życzenia, po czym cały czas zaskoczona, wydusiła z siebie:
 - Wiecie… nie wiem, co mam powiedzieć… Rura pękła, tak?! – zaśmiała się w stronę Basi, dając jej kuksańca w bok - jesteście najwspanialszymi przyjaciółmi, jakich mogłam sobie wymarzyć, uwielbiam was wszystkich! To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek w życiu dostałam! Zawsze chciałam mieć imprezę-niespodziankę! – po czym rzuciła się na szyję biednemu w tamtym momencie Zbyszkowi – ZBIGNIEEEW! Ile ja cię nie widziałam! Cholernie się za tobą stęskniłam! Tak się cieszę, że jesteś – pocałowała chłopaka w policzek i usłyszała znaczące chrząknięcie z boku należące do Michała i śmiech wszystkich dookoła
- Tak Misiek, za tobą też się stęskniłam! – dodała niby od niechcenia, ale zaraz rzuciła się na szyję chłopakowi
            Powyciągali z samochodów zakupy, jakie znajomi zrobili na imprezę i wrócili do mieszkania. Po życzeniach i prezentach, kolejny raz odśpiewano „sto lat”, pokrojono tort i rozlano do kieliszków szampana. Impreza trwała do białego rana. Nikt nie szczędził sobie alkoholu, wszyscy pozdzierali gardła, urządzając karaoke, aż posnęli praktycznie tam i tak, jak stali. Tylko Aga cały czas trzymała się na uboczu. Marta wcale nie miała jej tego za złe, wiedziała, że wręcz dziwnym zachowaniem byłoby, gdyby dziewczyna na całego bawiła się z resztą. Będąc na balkonie, miały nawet okazję zamienić kilka słów, jednak ze względu na to, że ciągle im ktoś przerywał, postanowiły jutro wyjść na spacer i wtedy na spokojne porozmawiać.
            Nazajutrz Marta jak zawsze obudziła się pierwsza. Na palcach, w pozycji jakby uprawiała łyżwiarstwo figurowe, mijała wszystkie napotykane przeszkody, którymi w większości przypadków byli jej urodzinowi goście, którzy spali w najróżniejszych pozycjach. W kuchni złapała butelkę wody i wyciągnęła domową apteczkę w poszukiwaniu czegoś od bólu głowy. Złapała najlepszy środek – aspirynę i dalej rozkoszowała się wodą. Chwilę potem dołączył Michał.
- Też chcę! – powiedział wyciągając z lodówki kolejną butelkę wody i upijając jej znaczną ilość – chyba trochę przegięliśmy wczoraj, co?
- Oj, chyba tak… głowa mi zaraz pęknie! – odpowiedziała mu Marta
- Mi też… właśnie! – powiedział sam do siebie i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z małym ozdobnym woreczkiem – zapomniałem o prezencie dla ciebie! Wszystkiego najlepszego, Kochanie – dodał, całując zaskoczoną dziewczynę
- Ale przecież wczoraj dostałam od was prezenty – odpowiedziała
- Tak, ale tamte były od wszystkich. Ten jest ode mnie.
            Marta wyciągnęła z woreczka srebrny pierścionek z wisiorkiem w postaci serduszka. Na wewnętrznej stronie wygrawerowane było „Mojej M.”. No tak, wszyscy doskonale znali jej zamiłowanie do srebrnej biżuterii, więc dziewczyna domyślała się, że to stanowiło większość upominków.
- Dziękuję…- wydusiła w końcu z siebie, zakładając pierścionek i wtulając się w chłopaka – jest piękny…
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba – odpowiedział Michał obejmując dziewczynę
- Ja też mam coś dodatkowego – w kuchni jakby spod ziemi wyrósł Krzysiek i wręczył dziewczynie podarunek
- Czy wyście wszyscy powariowali?! – zaśmiała się Marta
- Nie marudź Mała, razem wybieraliśmy, odbywając przy tym „męską” rozmowę – zażartował Krzysiek
            Marta rozpakowała prezent od przyjaciela. Jej oczom ukazała się srebrna bransoletka z brązowym skórzanym paskiem. Na niej również wygrawerowana była dedykacja: „Małej, wrednej Paskudzie, K.”. Walawska przeczytała na głos napis i zaczęła się śmiać.
- Pięknie mnie podsumowałeś. Dzięki!
- Najkrócej, jak się da – zaśmiał się Ignaczak – Walawska w trzech słowach, to zawsze będzie „Mała, wredna Paskuda”!
            Gdy wszyscy wstali, doprowadzili się do stanu używalności i zjedli śniadanie, przyszedł czas na rozpakowanie pozostałych prezentów. Ze wspomnianej wcześniej biżuterii Marta dostała bransoletkę z pereł ze srebrną kokardką wysadzaną cyrkoniami oraz naszyjnik z wisiorkiem wkształcie serca. Dodatkowo od Krzyśka, Karoliny z Maćkiem, Agi, Winiarów i Wlazłych otrzymała ogromną antyramę wypełnioną przeróżnymi zdjęciami, mniej i bardziej ją „kompromitującymi”.
- Nie! – jęknęła tylko, ku uciesze pozostałych – i co teraz? Będę musiała znaleźć jej dobre miejsce do schowania, przecież wstyd to powiesić gdziekolwiek!
- Marudzisz Walawska! – zaśmiała się Karolina – pięknie powychodziłaś na wszystkich zdjęciach! Najładniej na tym! – wskazała na zdjęcie, na którym dwie małe dziewczynki siedzą na plaży w samych pampersach i próbują lepić zamek z piasku. Pomaga im starszy chłopiec, który szczerząc się wskazuje na brak górnych jedynek oraz dziewczyna, która zdaje się być niezadowolona ze „współtowarzyszy”
- Nie śmiej się, ty też wyglądasz tu równie cudownie – odpowiedziała jej Marta. Znała dokładnie historię tego zdjęcia. Wakacje w Sopocie 1988 rok. Jeden z pierwszych wspólnych wyjazdów Walawskich i Ignaczaków „w pełnym składzie” Rocznikowo obie miały 2 latka, Krzysiek natomiast miał 10 lat, stąd wspomniane braki w uzębieniu. Wspomniana „niezadowolona” dziewczynka to dwunastoletnia wówczas Joanna, siostra Marty, która faktycznie była w nienajlepszym humorze, że musi się opiekować młodszą siostrą.
            Walawska uważnie oglądała wszystkie fotografie wspominając uwiecznione na nich chwile. Na wielu był również Arek. A to jakieś wspólne zdjęcie ze ślubu Gołasiów, a to z sierpniowego Memoriału Wagnera. Pomyśleć nawet się nie chce, że tylko to im teraz zostało. Zdjęcia i wspomnienia. Z zamyślenia wyrwał ją głos Zbyszka:
- To co ciekawego dziś robimy?
- Gnijemy w domu – odpowiedziała mu Karolina – nie wiem jak wy, ale ja nie widzę siebie nigdzie indziej, niż przed telewizorem. Zamówimy jakąś pizzę, alkoholu jeszcze trochę jest, a jak zabraknie, to uśmiechniemy się wszyscy do Marty i może po starej znajomości poczęstuje nas tym, co wczoraj od nas dostała – puściła oczko do przyjaciółki
- No raczej nie spodziewam się, że kupiliście mi to wszystko w celach kolekcjonerskich – zaśmiała się Walawska – jak dla mnie pomysł okej, ale ja robię dzisiaj serię spacerów z tobą, tobą i tobą – tu wskazała palcem po kolei Agę, Michała i Krzyśka.

* * *
No to jest osiemnastka. Tak się rozpisałam, że musiałam w końcu uciąć w pewnym momencie. Ale to na plus, bo jest już część następnego rozdziału, więc może szybciej się pojawi :) Biżuteria, którą dostała Marta pochodzi ze sklepu Florentines. Wyjątkowo zlinkowałam jej wygląd, bo jest urzekająca. Trójka nowych bohaterów w tym rozdziale się pojawia: nowi znajomi Marty ze studiów. Zdjęcia proszę bardzo, natomiast informacji o nich za wiele nie ma (i chyba nie będzie w sumie) :) Aha, nowy szablon, bo stary nie chciał współpracować od jakiegoś czasu. A, no i wybaczcie mi tę "wazelinę" z prezentami :D Nie lubię strasznie takich cukierkowych rzeczy pisać, ojj jak nie lubię!
W ogóle mam pewien pomysł na coś nowego. Ale historia jest tak zupełnie inna od wszystkich i tak pokręcona, że większość z Was raczej ucieknie, niż przysiądzie poczytać. W każdym razie nie wiem jeszcze do końca, którego siatkarza "wplątać" w ową historię. Może jakieś propozycje w komentarzach, tak w ciemno? :)
Pozdrawiam, niecodzienna

9 komentarzy:

  1. Oj tam oj tam, po takich emocjonujących rozdziałach trochę cukru nie zaszkodzi! :D
    Co do propozycji, jak u mnie pisałaś, zgadzam się na Zbyszka, może też być Cristian Savani bądź, no nie wiem...Matt Anderson?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem za Mattem Andersonem ! Brakuje go w opowiadaniach ! Sama mam też zamiar go wplatac na moim blogu..
    świetny blog trafiłam na niego zupełnie przypadkiem a już go uwielbiam. ;)

    zapraszam na siostra-siatkarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zibi pojawia się w wielu historiach.. Przydało by się może wprowadzić siatkarzy o których jest mało.. Może np. Wiśnie albo któregoś z braci Oivanen'ów albo kubę jarosza bo ona nie wystespuje w głównych rolach prawie nigdy .. Pozdrawiam.. Rodzial u mnie dodam trochę później bo brak weny mnie złapał jak narazie.. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Czyli mówisz że kuba jest za dobry do tej histori.. Hmm ciekawe jak się rozwinie..czekam z niecierpliwością na tą nową historię.. Lubię takie pokręcone historie ! Kiedy możemy doczekać się prologu ? Pozdrawiam

      Usuń
    3. A uchylisz chociaż rombka tajaemnicy kto będzie głównym bohateram inicjały ? Proszę ;) jak się tylko ukaże prolog to od razu wklejam na listę polecanych u mnie ;P pozdrawiam qwertyczkasmile

      Usuń
  3. http://zakazane-pragnienie.blog.onet.pl/ zapraszam na 11, życzę miłego czytania :) desti

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju, jakie słodkie te pary. Ale mam nadzieję na więcej miśkowo-martowych momentów. W ogóle taki młody Kubi to strasznie zabawna rzecz, jakoś ciężko mi się go wyobraża. dodaj coś nowego jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spoko czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie ;) http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń